Kraków po mojemu.


Kraków!
 Kto nie lubi tego miasta, chyba nie ma osoby, która z sentymentem nie wracałaby do klimatycznych uliczek i zakątków.
Moje krakowskie wspomnienia sięgają jeszcze czasów licealnych, gdzie wcześnie rano wsiadało się w pociąg "Hetman"i po kilku godzin spacerowało się Starym Miastem.

Szczerze mówiąc prawie 20-lat później trudno mi odnaleźć  klimat z tamtych lat ... ogromne tłumy, mnóstwo angielskiej głośnej młodzieży, która nie wiedzieć czemu zachowuje się tak skandalicznie, że trudno przejść obok takiego zachowania obojętnie.

Z drugiej jednak strony zmobilizowało mnie to do tego, żeby tamten "mój" Kraków odnaleźć na nowo. Mogę powiedzieć, że trochę się udało! 
Od trzech lat w Krakowie bywam często i już dawno zeszłam z utartych turystycznych szlaków. 


 Spacer wzdłuż  Wisły w stronę Kazimierza, skutecznie będzie nas oddalał od tandetnych straganów przy Wawelu i tłumów "turystów"


Zamiast pic kawę w przepełnionej kawiarni w Sukiennicach, wystarczy wziąć ja na wynos, zagryźć ciepłym pączkiem  i zrobić sobie mini piknik na ławeczce na Plantach.







Wystarczy skręcić z pozoru mało atrakcyjne uliczki odchodzące od rynku i już jest ten dawny spokojny majestatyczny Kraków. 





























W bocznych uliczkach, piękne witryny, przytulne kawiarenki wyciągnięte jakby z paryskich uliczek. 












Urocze sklepiki z rękodziełem, tu przepiękny Bolesławiec.









Kwiaciarnie, kawiarenki tak urocze ,ze nie można przejść obok nich obojętnie.






Zamiast obiadu w obleganej restauracji skorzystać z oferty Food Trucków na Kazimierzu i poczuć smak dawnych frytek czy rewelacyjnego Burgera popijając to wszytsko oranżadą.



Kawa wypita na Kazimierzu smakuje jakoś inaczej, tam "czuć" klimat  choć ilość zaparkowanych samochodów wzdłuż uliczek skutecznie szpeci ich urodę.







Jeśli ktoś ma jeszcze siłę ( my robimy około 20 km dziennie!) może dzień zakończyć na Kładce Ojca Bernatka






Niestety na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale myślę, że przy odrobinie dobrych chęci  i w wygodnych butach możemy odnaleźć ten "nieturystyczny" Kraków i poczuć się choćby tak jak ja znowu jak za czasów licealnych.

Pozdrawiam Patti



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz